poniedziałek, 9 maja 2016

KIM JESTEŚMY, JAK ŻYJEMY I W JAKI SPOSÓB ODKŁADAMY NA PODRÓŻE






Jak to się wszystko zaczęło :

Nie wiem kiedy zrodziła się we mnie fascynacja podróżami ...
Czy już na koloniach na które uwielbiałam jeździć, czy w Krakowie mieście w którym kiedyś byłam zakochana i mając 15 lat potrafiłam  okłamać rodziców,że jadę z ekipą z klasy na biwak 40 km od Kołobrzegu a tymczasem wsiadałam w pociąg i jechałam przez całą Polskę do swoich krakowskich przyjaciół , a może z pierwszym wyjazdem do Włoch ?
Gdziekolwiek zrodziła się myśl,że to jest właśnie to co chcę robić w życiu na pewno było to bardzo dawno temu ( jakieś 10-12 lat temu a może nawet i wcześniej ) .
Gdy poznałam Kudłatego już byłam zapaloną podróżniczką , a on ?
On kompletnie nie ...
W życiu pojeździł trochę po Polsce był u kilku naszych sąsiadów ale z podróżowaniem miał tyle wspólnego co ja z motoryzacją - czyli nic :)

Początek naszej znajomości kompletnie nie zwiastował tego ,że będziemy razem .
Mieszkaliśmy po sąsiedzku.  Całkiem przypadkowo któregoś dnia  zagadałam go czy nie miałby ochoty  czasami wypić ze mną piwka z racji tego,że mieszkamy obok siebie ...
I tak się zaczęło. Zabawne jest to,że od tamtego dnia gdy po raz pierwszy razem spędziliśmy wieczór do dziś  praktycznie każdy dzień spędzamy ze sobą ( pomijając kilka moich podróży bez Krzysia) .

Zanim wybraliśmy się we wspólną podróż ja wyjechałam na dwa tygodnie w samotną podróż przemierzając wybrzeże Costa Blanca w Hiszpanii.
Kilka miesięcy później szykowaliśmy się już razem na Sardynię.
Na pierwszą wspólną wyprawę jechaliśmy kompletnie na wariata. mało gotówki, dużo optymizmu, śpiwory, pałatki wojskowe z których robiliśmy prowizoryczny namiot i brak jakiegokolwiek planu.
Do dziś zgadzamy się co do tego,że to był jeden z najfajniejszych wypadów.

Kudłaty okazał się rewelacyjnym kompanem podczas wyjazdu.
Do wszystkiego podchodziliśmy na luzie, cieszyliśmy się każdą chwilą na tej bajecznej wyspie, a każdy dzień to była niezapomniana przygoda...
Wtedy chyba Krzychu przekonał się, że podróżować znaczy żyć :)
Pamiętam jak siedzieliśmy nad brzegiem morza na Sardynii, fale lekko rozbijały się przy brzegu o nasze ciała a ja wtedy zastanawiałam się ile jeszcze czeka nas wspólnych podróży i jakie kraje będzie nam dane jeszcze zobaczyć.. Pamiętam tą rozmowę bardzo wyraźnie.
Gdyby ktoś nam wtedy powiedział,że zjeździmy razem tyle tysięcy kilometrów,  16 krajów ( w tym wiele z nich kilkakrtonie) i  8 wysp to pewnie pierwsze co bym pomyślała to,że niebawem wygram w totka ;p

Marzyłam o tym żeby podróżować. Odkąd sięgam pamięcią nigdy nie myślałam  o zakładaniu rodziny, białej sukni i gromadzie dzieci. Każdy mówił,że z wiekiem mi się zmieni tak jak by ludzie nie wierzyli w  to,że można żyć inaczej, mieć ciekawszy bardziej nietypowy pomysł na życie.

- chcesz być podróżniczką ?! Hahah chyba za dużo filmów się naoglądałas !

To trochę tak jak by ludzie nie wierzyli w siłę marzeń. Osobiście nieraz się przekonałam o tym,że jeśli coś sobie wymarzę i czegoś bardzo chcę to prędzej czy później to osiągnę . Ale oczywiście nic samo się nie dzieje. Jak to się mówi szczęściu trzeba czasem trochę pomóc :)

Niespełna pół roku po powrocie z Sardynii wyruszyliśmy w prawie miesięczną podróż :
Włochy- Wyspy Kanaryjskie- Hiszpania kontynentalna- Maroko .
Maroko było właśnie moim marzeniem. Jeszcze kilka lat wcześniej wydawało się tak trudne do osiągnięcia,  a teraz miałam już zabukowany bilet.
Tyle się naczytałam książek o tym kraju,  tyle relacji niezależnych podróżników tyle wyobrażeń a za chwilę wszystkiego mogłam już doświadczać na własne oczy !
To cudowne mieć marzenia i wierzyć jak dziecko w ich spełnienie !

W zasadzie od Sardynii już nasze  życie zaczęło kręcić się wokół podróży .
Oboje wiedzieliśmy,że nie chcemy od siebie żadnych poważnych deklaracji, ślubów , a na słowo zakładanie rodziny obojgu nam jeżyły się włosy na głowie ( i tak jest do dziś oczywiście)  :)
Ktoś by powiedział '' to po co w ogóle jesteście razem ? ''
A no dlatego,że jesteśmy doskonałym przykładem na to,że można życie przeżyć inaczej.
Nie fundujemy sobie żadnych poważnych obowiązków i zobowiązań, nikt nikomu nie mówi jak ma żyć i co ma robić.
Ja nie ścigam Kudłatego za porozwalane skarpetki,  a on mnie za kompletny rozpierdziel w kuchni jaki zawsze zostawiam po zrobieniu obiadu czy kolacji.
W domu sprzątamy wtedy kiedy nam się chce lub wówczas gdy już nawzajem nie możemy się odnaleźć w bałaganie :)
Luzik !

Obojgu nam odpowiada takie niepoukładane życie.
Każde z nas ma swoją zajawkę na coś. Ja kocham podróże, a Krzyś zdecydowanie bardziej kocha swój wykrywacz metali i poszukiwania w ziemi różnego rodzaju skarbów.
Gdy planujemy  podróż ja zajmuje się całą organizacją wyprawy, siedzę w mapach, przewodnikach a Kudłaty wyszukuje stare mapy miejsc do których się wybieramy i węszy w necie gdzie działy się jakieś ważne wydarzenia historyczne itp żeby wiedzieć gdzie wybrać się na poszukiwania gdy dotrzemy już na miejsce .
Można by powiedzieć,że oboje siedzimy w mapach tyle,że ja we współczesnych a Krzych w bardzo starych jednak obie dotyczą tego samego miejsca :)

No dobra, a skąd bierzemy na to wszystko kasę ?

Kiedyś kolega w pracy zapytał mnie;
'' Maja to wy z Krzyśkiem musicie chyba mega skromnie żyć na co dzień żeby odłożyć tyle forsy na podróże, nie ? ''
I tak i nie :)
Oszczędzamy ale nie na wszystkim.
Ja osobiście mam jobla na punkcie zdrowego odżywiania, a te jak wiadomo nie zawsze jest tanie.
W mojej kuchni zawsze musi być cała miska świeżych owoców i warzyw do tego zjadam ogromne ilości  orzechów, fety z koziego mleka i ... może nieco mniej zdrowych Grycanów ! Uwielbiam te lody i nie potrafię ich sobie odmówić :)
Tak więc z całą pewnością na jedzeniu nie oszczędzamy.

Oszczędzamy za to na tym czym wielu ludzi lubi się otaczać, czyli modne gadżety .
Absolutnie nie odczuwamy potrzeby żeby kupować jakieś super wypasione sprzęty do domu, nie chodzimy po dyskotekach na których jak wiadomo pieniądze  płyną jak woda ale też z racji tego,że raczej nie jesteśmy typami imprezowiczów.
Nie robimy nałogowo remontów. Jakoś bardziej przemawia do nas dwutygodniowy szalony wypad np do Grecji niż remont kuchni .
Cenniejsze są dla nas wspomnienia i doświadczenia z podróży niż widok eleganckich paneli w salonie.
Co jeszcze ?
Ciuchy .
Kudłaty nie jest ( NA SZCZĘŚCIE ) typem wymuskanego, wypielęgnowanego ''mężczyzny'' , który biega po centrach handlowych w poszukiwaniu nowych super modnych rurek czy obcisłych koszuleczek i nie oddaje się zabiegom upiększającym u kosmetyczek co jak zauważyłam robi niestety coraz więcej '' facetów'' no właśnie - czy to jeszcze faceci czy już coś pomiędzy ? ;p
Bez urazy ale często zachodzę w głowę o co chodzi we współczesnym świecie, dlaczego faceci coraz bardziej wyglądają i zachowują się jak kobiety, serio !

Ja też nie jestem typem zakupoholiczki a najciekawsze ciuchy i tak zawsze znajduję na tzw lumpach/ second handach . Nie wyobrażam sobie kupić jednej pary butów za sumę która pozwoliłaby mi spędzić tydzień np na Malcie ( około 600-700zł) . Nie ma mowy . I po co mi takie super hiper drogie buty z logiem znanej firmy? Żeby się nieco dowartościować? Zabłysnąć w oczach koleżanki ? Heheh, proszę Was .
Uważam,że najważniejsze jest to kim jesteś, co masz w sercu i w głowie, a nie to w czym jesteś .
Oczywiście lubię dobrze wyglądać ale nie za wszelką cenę,  a już na pewno nie za cenę fajnej podróży w nowe miejsce.

Podsumowując kwestie finansową:
Mówiłam już o tym wielokrotnie na swoim blogu ale powtórzę raz jeszcze - nie musisz zarabiać kilku tysięcy złotych miesięcznie żeby pozwalać sobie na podróże.
To tylko kwestia priorytetów.
Jeśli jesteś w stanie zrezygnować z drogich ciuchów, wypasionego kina domowego czy częstego odwiedzania restauracji i clubów to z powodzeniem możesz wyskoczyć sobie ze dwa razy w roku w świat ( Grecja, Malta, Cypr, Hiszpania, Gruzja, Albania, Macedonia w tych krajach spędzisz tydzień mieszcząc się w kwocie ok 700-800zł za osobę z przelotami, hotelem i wydatkami) .

Każdy jednak ma swój sprawdzony sposób na oszczędzanie i każdy z Was sam doskonale wie gdzie może zaoszczędzić i z czego zrezygnować.
Ja nie mam żadnych nałogów ( oprócz podróżowania rzecz jasna), nie mam dzieci ani zajawki na modne drogie ciuchy,  a to już pozwala na odłożenie niezłej sumki.

Zarówno Krzyś jak i  ja mamy swoje miejsca gdzie odkładamy drobne , a czasem grubsze przeznaczone na kolejną wyprawę. To jest świetna sprawa bo gdy już zaczynamy się pakować na kilka dni przed wylotem i wysypujemy te nasze składziki do których wrzucaliśmy raz 5zł raz 2zł czasem 10 okazuje się,że zebraliśmy całkiem fajną kasę.


Gdy nie masz przynajmniej kilku zer na koncie musisz pogodzić się z faktem ,że chcąc podróżować zawsze będzie coś kosztem czegoś.

Z czasem do tego przywykniesz i rzeczą jasną i oczywistą będzie to ,że wolisz wyskoczyć na dwa tygodnie na Sycylię niż montować nowoczesną kabinę prysznicową.
Czasami jednak może się zdarzyć,że będziesz musiał zrezygnować własnie z podróży na rzecz czegoś o czym też równie mocno marzyłeś.
Tak było że mną ponad miesiąc temu.
Od dawna marzyłam o kocie brytyjskim jednak zawsze w ostatecznym rozrachunku wybierałam podróż gdyż cena tego baśniowego kota porównywalna jest z tygodniowym a nawet dwutygodniowym wypadem do Grecji.
Jednak przyszedł taki czas ,że powiedziałam sobie trudno.
Zrezygnuję z majowego wypadu na Kretę ale kupię w końcu tego wymarzonego, wyśnionego brytyja.
Kociak jest teraz moim całym światem i nie żałuję swojej decyzji mimo, że czasami patrzę z ogromną tęsknotą na zdjęcia z Krety i coś ściska w sercu  to jak tylko mruczący Dżinks ( ona) pojawi się w zasięgu mojego wzroku to natychmiast się uśmiecham i wiem,że w końcu o nim marzyłam niemal tak bardzo jak marzę zawsze o kolejnej wyprawie.





Kim jesteśmy?
Zwykłymi ludźmi, którzy kochają odkrywać świat i być w drodze.
Ludźmi którzy wolą być, a nie mieć.

Gdzie byliśmy razem przez ostatnie 5 lat ?
Włochy (nie jestem w stanie zliczyć ile razy byłam w Italii ) , wyspy Kanarysjkie, Malta, Sardynia, Bornholm, Majorka, Rodos, Kreta, Gruzja, Armenia, Turcja, Albania, Serbia, Czarnogóra, Niemcy, Dania, Maroko ( dwukrotnie), Czechy...

Jakie plany na przyszłość?
Brak jakichkolwiek planów. Nie żyjemy po to aby układać jakiś scenariusz do naszego życia.
Nigdy nie wiadomo co się wydarzy, jak długo będziemy razem..
Wiem,że ja na pewno nie przestanę podróżować czy będę z Kudłatym czy z kimś innym czy nawet jeśli będę singielką .


Świat jest książką i ci, którzy nie podróżują, czy­tają tyl­ko jedną stronę
św.Augustyn















3 komentarze:

  1. Właśnie odkrywam Twojego bloga, bo znalazłam tu coś, co i mnie fascynuje. Mam podobne podejście do zbędnych gadżetów, więc zamiast kupować rzecz średnio potrzebną odkładam pieniądze na wyjazd. Poza tym w moim domu funkcjonuje skarbonka, która po otwarciu oferuje całkiem niezłą sumkę. Życzę wspaniałych podróży i pozdrawiam ;)
    P.s. Kot jest cudny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog. Wspaniały sposób na podróżowanie. Wiele ciekawych i przydatnych informacji. Inspirujący. Aż od razu chce się gdzieś wyjechać. Też zaczęliśmy podróżować z żoną na własną rękę. W poprzednim roku przeżyliśmy wspaniałe dwutygodniowe wakacje na Zakynthos. W tym wybieramy się na Kefalonię. Tym bardziej z zapałem pożeram Twoje relacje z Grecji. Życzę dalszych wspaniałych podróży i zarażającego optymizmu. Pozdrawiam Paweł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :)

    Jestem w trakcie przenoszenia bloga na stronę www.hipiskawpodrozy.blogspot.com

    Niestety utaciłam dane do logowania na Życie Podróżoholiczki .

    Zapraszam więc na nową odsłonę bloga .

    Trochę czasu mi zajmie przeniesienie starych wpisów, napisanie nowych relacji ale mam nadzieje, że szybko to ogarnę :)

    Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa, Podróżoholiczka

    OdpowiedzUsuń